środa, 11 lipca 2012

Dla Agaty!

I w sumie to w ogóle dla całej familii sióstr i kuzynek S.! :)

Muffiny...
Temat na co najmniej jedną całą książkę. Piekłam już różne wersje. Ta która sprawdza się najlepiej bazuje na tym przepisie Nigelli Lawson, który jednak trochę zmodyfikowałam. Moja wersja poniżej.
Wykonanie jest łatwe i szybkie, trudno coś zepsuć, a składnikami przy odrobinie wiedzy i doświadczenia można dość dowolnie manipulować :).
Zdjęcie stąd.























I jeszcze o samej Nigelli Lawson słów kilka...  Na początku, gdy tylko Nigella pojawiła się w TV/internecie, śledziłam jej program z ciekawością. Jej przepisy są proste, szybkie i przystępne, również jeśli chodzi o składniki. Jednak dość szybko z przykrością zauważyłam, że Nigalla jest nawet więcej niż leniwa... Wiele ze składników, których używa, to niestety produkty wysoko przetworzone, z konserwantami, sztucznymi barwnikami itp. Wiele z nich można łatwo zastąpić produktami zdrowymi, czy przynajmniej zdrowszymi lub po prostu zrobić je samemu, ale Nigella niestety nawet o tym nie wspomina. Poza tym jej kuchnia jest bardzo tłusta i słodka, nawet posiłki proponowane dla dzieci są najczęściej niezdrowe! Więc mimo całego jej uroku bardzo szybko przestałam być jej fanką.














 

Zdjęcie stąd.

Za to polecam program Jamie'go Olivera Food Revolution! Można oglądać tu.



















Zdjęcie stąd.



Czekoladowe muffiny z bananem

Składniki (na 12 szt.)*:

Czas przygotowania ok. 5-10 min. + pieczenie ok. 30 min.

1,75 szklanki mąki
ok. 1 łyżeczka sody (ew. proszku do pieczenia)
2 łyżki gorzkiego kakao (lub więcej, jeśli lubmy bardzo czekoladowy, intensywny smak)

0,75 szklanki cukru (dowolnego rodzaju, ja najczęściej używam brązowego)
1 szklanka mleka (najlepiej tłustego, 3,2%)
200-250 gr miękkiego masła**
1 duże jajko lub 2 małe

100-200 gr gorzkiej czekolady, czyli 1-2 tabliczki, (najlepiej ok. 75%, zbyt duża zawartość kakao spowoduje, że muffiny będą gorzki, za mała, że będą za słodkie)
1 duży banan

*proporcje w tym przepisie są dość orientacyjne, ciasto ma mieć grudkowatą, gęstą konsystencję, takie powiedzmy półpłynne ciasto naleśnikowe, najczęściej wychodzi mi trochę więcej niż 12 szt., wtedy piekę resztę ciasta w kokilkach
**w przypadku braku miksera, jak to było u mnie ostatnio, masło rozpuścić 

Poza tym potrzebne będą: forma do muffinów, papilotki (papierowe foremki do muffinów), mikser, duża miska, dodatkowe miseczki, mikser/trzepaczka balonowa, tłuczek do mięsa/tarka o dużych oczkach.


Jak zrobić:
Masło wyjąć z lodówki min. 1 h przed przygotowanie, aby zmiękło. Lub jw. rozpuścić w rondelku tuż przed przygotowaniem.
Rozgrzać piekarnik. Przygotować formę na muffiny - wyłożyć papilotkami.
Czekoladę rozdrobić: a) zetrzeć na tarce b) mój ulubiony sposób, który daje większe kawałki -> większą przyjemność jedzenia potem :) Czekolady nie! rozpakowywać. Położyć na twardym, stabilnym podłożu, np. na kamiennym parapecie, na desce na podłodze itp. Tłuc tłuczkiem do momentu rozdrobnienia całej tabliczki. Zajęcie również terapeutyczne ;)
Banana obrać i pokroić w dość grube plasterki, na ilość odpowiadającą ilości muffinów.
Suche składniki wymieszać dokładnie w dużej misce. Jajko ubić mikserem. Dodać do niego mleko, ubijać jeszcze chwilkę razem do momentu uzyskania pienistego płynu. Dolać do suchych składników. Dodać masło pokrojone w małe kawałki. Mieszać mikserem do momentu połączania się składników, ale nie! na gładką masę, masa ma być grudkowata. Dodać całą rozdrobioną czekoladę. Wymieszać łyżką.
Mikser nastawiać na średnie obroty.


Wersja dla leniwych! Wszystkie składniki (poza czekoladą) wrzucić do miski i wymieszać mikserem. :) Dodać czekoladę, wymieszać łyżką. Dalej tak samo jak poniżej.


Foremki napełnić ciastem do ok. połowy, położyć w każdej na masie kawałek banana. Dopełnić masą, ale tylko do ok. 3/4, ponieważ muffiny bardzo rosną i jeśli będzie za dużo ciasta w foremkach, rozleją się.


Piec ok. 30 min. do momentu, gdy dobrze urosną, a na wierchu będą suche i popękane. Studzić w piekarniku. Po wystudzeniu delikatnie wyjąć muffiny w papilotkach z formy.









































Muffiny powinny być popękane na wierzchu, ale mokre w środku. Na zdjęciu powyżej widać moment +/- połowy czasu pieczenia. Są intensywnie czekoladowe, ale nie bardzo słodkie. Kawałki czekolady powinny być widoczne i delikatnie rozpuszczać się w ustach. Najbardziej lubię jeść je jeszcze trochę ciepłe.






























 




Enjoy with love! :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.