środa, 13 czerwca 2012

Sesja, czyli (nie)spełnione obiecanki

Większość studentów i studentek właśnie walczy z sesją. Obiecałam przepis na przekąskę dobrą dla szarych komórek, ale nie mogę znaleźć właściwego przepisu! :/

Za to mam super przepisy mojej rowerowej koleżanki (cały blog "Dwa kółka" Doroty tu):
domowe batony energetyczne cz. 1
domowe batony energetyczne cz. 2
Dwa przepisy bez piecznia i dwa z pieczeniem :) Przepisy oryginalnie dotyczą diety przy dużym wysiłku fizycznym, ale dla naszego organizmu różnica wcale nie jest taka duża! Pamiętać trzeba tylko o organiczeniu cukrów prostych.

Generalnie nasz mózg lubi kiedy jemy w małych porcjach, ale często; dania lekkostrawne - proces trawienia obciąża organizm, stąd np. uczucie ciężkości i ospałość po dużych posiłkach; orzechy - głownie migdały, włoskie i pestki słonecznika (ale nie w dużych ilościach, bo są ciężkostrawne); a aby mieć energię potrzebujemy węglowodanów, ale należy unikach cukrów prostych - powodują szybkie uczucie głodu i tzw. 'zjazd', czyli szybkie zmęczenie, skrajnie nawet objawy lękowe, więc dobrze jeść produkty zbożowe, najlepiej razowe, z pełnego przemiału, czyli te 'ciemne'.

Na koniec jeszcze jeden link, kilka ciekawych uwag o "diecie przed egzaminem" :)

No i mój ulubiony obrazek sesyjny! (na szczęście moja w sumie ostatnia w moim życiu sesja już się skończyła ponad miesiąc temu! hura!!!)

 


























A wszytskim, którzy jeszcze zapi***ją powodzenia!!!

poniedziałek, 11 czerwca 2012

Największy polski spór rozstrzygnięty na korzyć...

...Włochów!
Egzystencjalne pytanie, z którym od lat zmagają się kolejne pokolenia Polaków... Pomidorowa z ryżem czy z kluskami? Wreszcie po latach poszukiwań połączenia idealnego znalazłam! Pomidorowa z... grzankami! Czyli tak jak najczęściej podają Włosi :) Bez śmietany, delikatna i kremowa, ale lekko pali w język i rozgrzewa.



















Zupa pomidorowa z pesto i grzankami

Składniki (na 4-6 porcji):

Czas przygotowania: ok. 30 min

Zupa:
ok. 0,75 l bulionu warzywnego lub 1 kostka warzywna
1 puszka pomidorów pelatti
2 łyżki koncentratu pomidorowego
3 -4 świeże pomidory (np. jak na zdjęciu powyżej :) )
ziele angielskie, świeżo zmielone, niecała łyżeczka
pieprz zielony lub czerwony lub mix, świeżo zmielony, niecała łyżeczka
2-3 suszone liście laurowe
świeży imbir, ok. 1,5 cm
łyżka oliwy z oliwek
woda

Pesto:
duża garść liści świeżej bazyli
łyżka oliwy z oliwek (najlepiej extra virgin)

Grzanki:
dowolne pieczywo, najlepiej białe pszenne, czerstwe i trochę podsuszone
Ja użyłam ok. 8 średnich kromek chleba
łyżka oliwy z oliwek
ew. ok. 100 gr sera typu grana padano lub podobnego (twardy ser dojrzewający)

garnek z grubym dnem + pokrywka
patelnia
nóż
deska do krojenia
sitko
blender (przyda się, ale nie jest niezbędny :) )
dodatkowe naczynia, np. mały garnek, miska etc
łyżka do mieszania etc


Jak zrobić:

Pieczywo wyjąć do podsuszenia, czyli po prostu pokroić na kromki i odłożyć np. na drewnianą deskę.

Przygotować przyprawy: pieprz i ziele angielskie zmielić (lub rozdrobić w moździerzu); imbir obrać i zetrzeć na tarce o b.drobnych oczkach lub b.drobno posiekać.
Świeże pomidory sparzyć, obrać, pokroić w małą kostkę; nie odsączać. Pomidory z puszki odcedzić na sitku, sok zostawić. Pokroić w małą kostkę.
W garnku rozgrzać oliwę, wsypać pieprz z zielem angielskim, dodać kostkę bulionową (jeśli korzystamy z prawdziwego bulionu na razie ten krok pominąć). Poczekać aż kostka się całkowicie rozpuści na oliwie. Dodać imbir, liście laurowe oraz świeże pomidory. Podsmażać na małym ogniu aż pomidory zmiękną. Dodać pomidory z puszki. Podsmażać aż całość będzie miała konsystencję gęstego sosu.
Dodać koncentrat pomidorowy. Dolać sok z pomidorów z puszki oraz ok. 0,75 l wody (lub bulion).
Gotować na średnim ogniu bez przykrycia ok. 5-10 min, potem przykryć i zmniejszyć ogień. Gotować kolejne 15-30 min od czasu do czasu mieszając. W międzyczasie zrobić: 1) pesto, 2) grzanki. Zupę po ugotowaniu zblendować, radzę najpierw wystudzić - gorące bardzo pryska! Uwaga!

Ale! pesto, jeśli trzymane z szczelnym pojemniku w lodówce może stać nawet ok. tydzień; natomiast grzanki trzeba przygotować zawsze na świeżo tuż przed podaniem. Piszę tu o tym, bo zupa smakuje najlepiej na drugi dzień lub przynajmniej kilka godzin po 'odstaniu'.

Liście bazylii umyć pod zimną wodą, osuszyć. Oderwać pozostałości łodyżek.
a) liście wrzucić do blendera, dodać oliwę, blendowac ok. 30 sek, do momentu uzyskania gęstej pasty o w miarę jedolitej konsystencji
b) liście posiekać bardzo, bardzo, bardzo drobno ;), wymieszać z oliwą, np.przy pomocy widelca do momentu uzyskania gęstej pasty o w miarę jedolitej konsystencji

Pieczywo pokroić w kostkę (ok. 0,5-1 cm).
a) na patelni rozgrzać oliwę, wrzucić pieczywo, smażyć ok. 5 min na małym ogniu, mieszać
b) rozgrzać piekarnik, blachę wyłożyć pergaminem, skropić/spryskać oliwą, ułożyć pieczywo, wierzch posypać równomiernie startym serem, piec ok. 15 min na małym ogniu
Robienie grzanek nie polega ani na smażeniu ani na pieczeniu, ale na suszeniu (sic!), więc im mniejszy ogień i im dłuższy czas przygotowania tym lepiej. Ja najczęściej robię grzanki na patelni, na bardzo małym ogniu, na koniec zwiększam płomień na kilkanaście sekund, aby grzanki się dobrze przyrumieniły. Uważajcie, żeby nie spalić!


Nakładać: zupę wlać do talerza, skropić pesto (ok. 1 łyżeczka na porcję), grzanki podawać na oddzielnym talerzu, inaczej szybko rozmiękną i nie będą w ogóle chrupiące, czyli jak dla mnie bez sensu! ;)

Enjoy!
















sobota, 9 czerwca 2012

Lato w pełni...

...a więc blog w nowej letniej odsłonie.
Nowe zdjęcie tytułowe jest mojego autorstwa. Miłe wspomnienia z gorącej Bułgarii. A nowe profilowe to super ujęcie Andrzeja Szulca. Pozdrawiam!

I przekornie zimowe migawki, tym razem Antwerpia.




Bday cake emergency!

...czyli Polska gola! i truskawki!
Z okazji moich (kolejnych) osiemnastych urodzin odbył się wczoraj mecz otwarcia. :) A na urodzinowy mecz otwarcia trzeba przecież coś przygotować. Koleżanka, która nas zaprosiła z tej okazji przygotowała super kokosowe racuchy z musem truskawkowym. Pycha! :) A ja zdecydowałam, że bez tortu obejść się może.Ale jak to zwykle bywa ogarnęłam się za późno. Zainspirował mnie ten przepis. Bo przecież truskawek nigdy za wiele! To chyba moje ulubione owoce sezonowe. Kiedy moja dieta zaczyna się sprowadzać do mozzarelli z pomidorami na oliwie i truskawek, to niechybnie znak początku lata.




 




















Proporcje podaję orientacyjne, bo ostatecznie tort był spontanicznym dziełem i tworem mojej własnej wyobraźni! :) Ważne tylko, żeby zachować proporcje śmietana - mascarpone.

Biszkopt bez pieczenia:

Czas przygotowania:  10 min + chłodzenie/mrożenie

Składniki (na blachę ok. 20x30 cm):
herbatniki typu Petit Beurre/BeBe, 400 gr (ja zużyłam +/- 20 małych opakowań)
gorzka czekolada (im więcej % kakao tym lepiej), 1,5 tabliczki, czyli 150 gr
cukier puder, 250 gr
serek mascarpone, 500 gr (dwa opakowania)
śmietana 30%, 400 ml
1,5 kg świeżych truskawek

tarka
duża miska
pergamin
blacha
mikser
łyżka

Jak zrobić:
Blachę wyłożyć pergaminem. Czekoladę zetrzeć na tarce. Herbatniki pokruszyć na średnio drobne kawałki.
1/2 herbatników wysypać równomiernie na blachę.
Zimną! śmietanę ubić mikserem z 1/3 cukru. Zmniejszyć obroty i stopniowo dodawać mascarpone i pozostały cukier.
Nałożyć 1/2 masy na herbatniki. Na wierz posypać 1/2 startej czekolady. Powtórzyć, czyli: herbatniki, masa śmietankowo-serkowa, czekodala.
Całość wstawić na kilka-kilkanaście godzin do lodówki, aby masa stężała i herbatniki zmiękły.

* Zrezygnowałam z dodawania truskawek od razu, żeby nie ryzykować, że jak puszczą dużo soku zrobi się zupa.

* Na 1-2 godz. przed podaniem można wstawić do zamrażalnika i będzie super semifreddo.
*Można użyć większej ilości składników i wysokim pojemniku zrobić więcej warstw.
*Można dodać żelatynę do masy, bardziej stężeje.
*Można zamiast herbatników użyć bezy.
*Super smakuje z białym winem, sprawdzone! :)

Krótko przed podaniem przygotować truskawki. Umyć i pokroić w plasterki albo zblendować.
Nakładać, jeść i przenieść się w krainę letnich rozkoszy i kulinarnych orgazmów :) Enjoy!