niedziela, 1 kwietnia 2012

Wreszcie wiosna. A u mnie wiosna pachnie rozmarynem!

Fusilli z wędzonym łososiem w śmietanie ze świeżymi ziołami

Kojarzy mi się z jesienią spędzoną w Walencji i zimą w Leuven. Dość długo przymierzałam się do zrobienia go wreszcie. Przyszła wiosna, słońce. Jakoś tak bardziej chce się żyć. Wreszcie zrobiłam. Ale zapach! No i ręce ciągle jeszcze przesiąknięte rozmarynem…
Przepis dostałam od Marca, Włocha z Cosenzy, którego poznałam w Leuven w Belgii na kolacji z cyklu ‘pot luck dinner’, gdzie gospodarzem był z kolei Japończyk; a ja popijałam naszą polską Żubrówkę z Kanadyjczykiem i kilkoma koleżankami z Rumunii. Swoją drogą na tej samej kolacji był też przeuroczy Tajwańczyk urodzony Finlandii, mieszkający teraz na stałe w Danii, a odwiedzający swoją dziewczynę pracującą teraz w Leuven właśnie (uff! chyba nic nie pomyliłam), który przygotował… (i muszę przyznać wyśmienite!)… Shepherd's pie!
Było pysznie! Ale w pamięć (i serce) zapadło mi szczególnie właśnie fusilli Marca. Jego wersja była łagodniejsza od mojej, jakby lżejsza… w sumie po prostu inna, może prostsza, taka oszczędna. Taka bardziej męska? W jego wersji nie było rozmarynu, pomidory koktajlowe zwyczajnie wrzucone w połówkach na patelnię i plasterki zielonych oliwek oraz magiczny składnik, nad którym debatowałyśmy dość długo z koleżankami Rumunkami nie mogąc dociec co to. ‘To coś’, ta ingrediencja, która unosi cały smak… Zagadkę rozwiązała w końcu Irina. Półsłodkie białe wino, które nota bene ja sama przywiozłam na tą kolację ze słonecznej Walencji. Nie dużo, delikatnie, może pół lampki. Fusilli Marca kusiło delikatną słodyczą, moje nęci intensywnym aromatem ziół i samej ryby. No cóż, polska wiosna jest z pewnością trochę inna niż w Cosenzy!

Zdjęć niewiele, tak bywa. Obiecuję poprawę.













Składniki (na 4-5 porcji):
3 średnie ząbki czosnku
Garść świeżego rozmarynu
Ok. 1 łyżeczka ziaren zielonego pieprzu
1-2 łyżki oliwy
2-3 średnie pomidory
100 gr wędzonego na zimno łososia
Garść świeżej natki pietruszki
(Uwaga: ta już ścięta kupowana w pęczku ma mocniejszy aromat/smak niż ta z doniczki)
Śmietana, ok. 350 ml
(polecam Zott, jedyna ogólnodostępna śmietana bez żadnych dodatków, niehomogenizowana, ja używam najczęściej 12%, szczególnie tu: mamy już oliwę i tłustą rybę!)
Jeszcze kilka posikanych listków świeżego rozmarynu
Sól (używam soli morskiej, trzeba pamiętać jednak, że jest mniej słona od zwykłej kamiennej)
400 gr świderków fusilli (używam makaronów pełnoziarnistych)

Poza tym potrzebne będą:
patelnia z przykrywką
garnek ok. 2l
deska do krojenia
ostry nóż do siekania


Jak zrobić i uwag kilka w ogóle

Posiekać drobno rozmaryn (same listki, przynajmniej ja nie lubię jak mi potem te kawałki łodyżek włażą między żeby). Posiekać drobno czosnek, aby łatwiej go obrać najpierw trochę go zmiażdżyć ręką albo nożem na blacie, łupina sama potem ładnie schodzi. Ziarenka zielonego pieprzu zmielić w młynku lub rozdrobnić w moździerzu. Jeśli ktoś nie ma żadnego z tych sprzętów, ziarenka można zgniatać używając dwóch łyżek (położyć je na jedną w środku, a drugą na wierzch i dociskać).
Na patelni, na małym ogniu, rozgrzać oliwę. Dodać czosnek, rozmaryn i pieprz. Trzeba bardzo uważać, aby nie spalić czosnku, staje się wtedy gorzki i psuje smak.
W międzyczasie sparzyć pomidory, obrać i drobno pokroić. Kiedy czosnek już zmięknie, dodać pomidory, przykryć patelnię i dusić ok. 3-5 min, do momentu, aż pomidory całkiem zmiękną (będą miały wtedy konsystencję mniej więcej jak śliwki w powidłach).
Posiekać natkę i dodać do patelni. Warto wiedzieć przy okazji, że pietruszka (i korzeń i natka) neutralizują ulubiony przez nas wszystkich zapewne 'czosnkowy oddech' :).
Płaty łososia drobno pokroić. Odkryć patelnię, pozwolić trochę odparować – pomidory puściły dużo wody, a chcemy mieć przecież sos, a nie zupę! Dodać łososia. Zamieszać. Podsmażać lub dusić ok. 5 min. Podsmażony będzie miał jeszcze mocniejszy smak, duszony będzie bardziej łagodny. Patelnie odstawić na ok. 10 min. do wystudzenia.
Zagotować ok. 2 l. wody, z solą (1 łyżeczka, zwykłej soli mniej) i łyżką oliwy. Ugotować makaron, średnio fusilli gotują się al dente ok. 8 min., czas gotowania można sprawdzić na opakowaniu albo sprawdzać ‘na bieżąco’, próbując makaronu. Ja czuję jak zmienia się zapach gotującego się makaronu i po prostu wiem kiedy to ‘już’! :) Jakoś tak już jest, po prostu. Odcedzić makaron.
W między czasie do wystudzonego sosu dodać śmietanę, stopniowo, mieszając cały czas. Wstawić sos na mały ogień, dodać kilka listków rozmarynu, doprowadzić do wrzenia.

Gotowe!















Teraz tylko nakładać. Można zgodnie z włoską tradycją (choć ja tak robię bardzo rzadko i nie widzę żadnej zasadniczej różnicy) dodać już ugotowany makaron do sosu i podgrzewać jeszcze króciutko razem w patelni.

Smacznego!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.