Końcówka czerwca była szalona, ale udało mi się uporać ze wszystkimi najważniejszymi sprawami i mogłam wreszcie troszkę odetchnąć. W Madrycie. Każda podróż do Hiszpanii jest inna i każda na swój sposób ciekawa. Tą opisałabym najkrócej w kilku hasłach: finał Euro i związana z wygraną osobliwa Hiszpańska tradycja (o której dokładnie później), sztuka, sztuka i dla odmiany... sztuka, architektura, w zasadzie powinnam powiedzieć Architektura, odkrywanie nowych (nie)hiszpańskich smaków no i kolejne potwierdzenie, że jednak najlepsza sangia i paella są w Maladze! Za to odkryłam tinto de verano, którego miałam wcale nie polubić, a okazało się w sumie moim ulubionym napojem na upały. Ale więcej o kulinariach oddzielnie.
Z zaległości: muffiny czekoladowe z bananem (Agata ze specjalną dedykacją dla Ciebie!), limonkowy twarożek i bezalkoholowy cydr, papryczki chilli, pizza i...
A tymczasem kilka migawek z Madrytu.
Mali Madrileños z Don Kichotem i Sancho Pansą pod pomnikiem Cervantesa tuż po uroczystym przejeździe drużyny przez miasto.
Palma być musi :), a w tle jeden z najelpszych przykładów osobliwej wizji architektonicznej generała Franco,
Plaza de España
Motyw tajski, który miał być motywem indyjskim. Ciekawe doświadczenia kulinarne, o których później.
Bazylika, która umocniła wątłe chrześcijańskie korzenie dzięki... Arabom!
Catedral de Santa María la Real de la Almudena de Madrid
Niesamowita krypta. Więcej zdjęć i o tym co i gdzie to później!
La Violetera, zaraz po niedźwiedzicy na drzewie jagodnym (?. każde źródło podaje trochę inną nazwę) jeden z najważniejszych symboli Madrytu. Jak wygląda i jaką ją zbezcześciłam już niebawem! :P
Małych, urokliwych uliczek nigdy dość, czasem nawet nie wiadomo na czym zatrzymać oko, tyle pięknych detali....
Studio filmowe? Nie! Jedna z sal w Muzeum Reina Sofia poświęconym sztuce hiszpańskiej XX wieku.
A o tym panu? Pan z mikrofonem. O nim i osobliwej sztuce ulicznej też później.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.